Koniec Przygody z Pucharem Polski

O tym, że mecze pucharowe rządzą się swoimi prawami przekonali się kibice na boisku przy ul. Magazynowej.
Wyższa pozycja w tabeli, wynik poprzedniego spotkania obu drużyn przemawiał za gospodarzami.
Większość trenerów podczas meczów Pucharu Polski daje odpocząć zawodnikom podstawowym, a dzięki temu w składzie robi się miejsce dla graczy, którzy dostają mało szans na zaprezentowanie się podczas meczów ligowych. Tak też postąpił Artur Minkina. W wyjściowej jedenastce zabrakło między innymi Karola Kuczery, Marcina Czerwińskiego, Piotra Noconia, Artura Sosenkiewicza oraz Adama Mesjasza. Z powodu czerwonej kartki, jeszcze w barwach Rakowa Częstochowa, pauzować musiał Rafał Czerwiński.
Od początku spotkania to goście robili lepsze wrażenie. To oni prowadzili grę i stwarzali sobie, co raz to groźniejsze sytuacje, grając przy tym dobrze w obronie .
Pierwszą dobrą okazję w meczu mięli goście. W 7. minucie gry uderzenie z rzutu wolnego minęło słupek bramki, w której stał Piotr Mrożek. W 25. minucie pod bramką Kamieniczan zrobiło się jeszcze goręcej, znów z rzutu wolnego w pole karne posłał piłkę zawodnik gości, jego kolega z drużyny umiejętnie zgrał piłkę na środek pola karnego i gdyby nie dobra interwencja kapitana w tym meczu, Jakuba Ciekota, MLKS mógłby wyjść na prowadzenie. Minutę po tej niebezpiecznej okazji gości ,dał o sobie znać LKS. Ładna indywidualna akcja Pawła Skwarczyńskiego zakończyła się dopiero w polu karnym. Paweł, który urwał się z piłką obrońcom próbował dograć piłkę do wbiegającego partnera w pole karne, lecz jego podanie zostało przecięte.
W 31. minucie dobrą okazję do strzału z około 18. metrów miał Łukasz Śliwakowski, jednak nie zdecydował się na strzał, tylko podał do będącego na prawej flance Pawła Skwarczyńskiego, ale jego dośrodkowanie znów zostało zablokowane.
W 43. minucie znów dobrą szanse mięli gospodarze. Paweł Skwarczyński dorzucił piłkę w pole karne, gdzie powstało duże zamieszanie. Ostatecznie do piłki doszedł Dawid Świtała i z 11. metrów uderzył ponad bramką.
44. minuta mogła przynieść gościom bramkę, złego zagrania Jakuba Ciekota nie wykorzystali rywale. W 45. minucie gapiostwo naszej obrony wykorzystali goście, strzelając bramkę na 1:0. Takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa meczu I rundy Pucharu Polski na Szczeblu Śląskiego ZPN.
Na drugą połowę gospodarze wyszli z dwiema zmianami. Łukasz Błaszczyk zastąpił Pawła Skwarczyńskiego, a Piotr Nocoń, Jakuba Ciekota.
Początek drugiej części gry był dosyć wyrównany, żadna z ekip nie stworzyła sobie dogodnej sytuacji na bramkę. W 53. minucie po rzucie rożnym pod bramką gości na strzał z dystansu zdecydował się Piotr Nocoń, ale piłka niestety minęła bramkę zawodników z Woźnik. 57. minuta znów przyniosła dobrą okazję dla Dawida Świtały, dobrego dośrodkowania Ariela Wiśniowskiego nie wykorzystał napastnik Kamieniczan i na tablicy wyników dalej był wynik 0:1. Dwie minuty później Świtała znów mógł zdobyć bramkę. Tym razem na drodze piłki do bramki stanął słupek. Zgranie Piotra Noconia przejął Świtała i uderzył piłkę z okolic 16. metra, piłka po odbiciu od słupka powędrowała pod nogę Ariela Wiśniowskiego, który posłał piłkę daleko ponad bramką .
Jeżeli nie idzie strzelanie bramek to można próbować asystować kolegą . W 62. minucie Dawid Świtała w roli skrzydłowego dośrodkował piłkę do wbiegającego Kamila Ścisłowskiego, jego strzał został zblokowany przez obrońców gości. Minutę później Artur Minkina przeprowadził kolejną zmianę. Za Ariela Wiśniowskiego na boisko powędrował Marcin Czerwiński i już 6 minut po zmianie mógł zdobyć bramkę, ale jego strzał minął bramkę gości. W 77. minucie trener Minkina wykorzystał 4. zmianę w meczu. Łukasza Śliwakowskiego zmienił Dawid Nabiałek. 81. minuta i znów doskonała szansa Świtały. Tym razem piłkę ze skrzydła zagrał mu Marcin Czerwiński, a nasz napastnik znów nie skierował piłki do bramki. 88. minuta i znów pudło Dawida Świtały. Dośrodkowanie Łukasza Błaszczyka trafiło na głowę Dawida, a ten znów posłał piłkę poza obręb bramki.
Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 0:1 i tym samym Kamieniczanie pożegnali się z Pucharem Polski w tym roku. Pozostają im rozgrywki ligowe. Już w sobotę drużyna z Kamienicy Polskiej uda się na trudny teren do Ciochowic.
Trener Minkina ma wielki mankament z powodu dużej nieskuteczności Dawida Świtały. To już kolejny mecz w którym ten zawodnik nie zdobywa bramki.
LKS Kamienica Polska - MLKS Woźniki 0:1
LKS: Mrożek - Kołodziej, Ciekot, Szymczyk, Bolechowski - Wiśniowski, Ścisłowski, Ryś, Skwarczyński, Śliwakowski -Świtała
Komentarze