Górnik Piaski - Kamienica 0:1 !!
Dobrze znane wszystkim kibicom, przysłowie "Do póki piłka w grze, wszystko jest możliwe" potwierdziło się w dzisiejszym meczu w Czeladzi.
Wczoraj prezentowaliśmy statystyki przed spotkaniem 24.kolejki między LKS Kamienica Polska a Górnikiem Piaski. W tych, że statystykach lepsi okazali się Ci drudzy. Boisko jednak pokazało co innego.
Od początku meczu gospodarze spotkania, starali się pokazać, że to oni są liderem rozgrywek .Pierwszą groźną akcje stworzyli sobie właśnie zawodnicy gospodarzy. W polu karnym Kamieniczan z piłką minął się zawodnik gości i gdyby nie dobra interwencja kapitana zespołu z Kamienicy, Artura Sosenkiewicza, gospodarze mogliby prowadzić w tym meczu.
Dwie minuty później gospodarze znów mięli świetną okazję do zdobycia bramki. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w pole karne, piłkę głową, w kierunku bramki skierował zawodnik Górnika, jego strzał zatrzymał Karol Kuczera, odbijając piłkę przed siebie a kilka sekund później broniąc dwie dobitki rywali.
W 9. minucie Kamieniczanie stworzyli sobie pierwszą groźną akcje. Dawid Świtała po otrzymaniu podania na wolne pole stanął twarzą w twarz z bramkarzem gospodarzy, gdy wydawało się że przelobuję bramkarza i padnie bramka, zawodnik Górnika złapał piłkę.
W 12. minucie sytuacje sam na sam z Karolem Kuczerą wypracowali sobie gospodarze, ale tak jak w sytuacji Świtały tak i w tej sytuacji gol nie padł. W 24.minucie powracający po absencji, spowodowanej nadmiarem żółtych kartek, Rafał Czerwiński decydował się na strzał z dystansu, ale piłka nie znalazła drogi do bramki.
W 25. minucie znów szczęście uśmiechnęło się do zawodników Artura Minkiny. Zawodnik gospodarzy zdecydował się na strzał z obrzeży pola karnego. Piłka obiła poprzeczkę bramki Kuczery i wyszła poza boisko.
10 minut później na boisku przy ul. Mickiewicza zapadła cisza. Publiczność uciszył Rafał Czerwiński zdobywając pierwszą i jak się potem okazało jedyną bramką w tym meczu. Wykorzystał dobre dośrodkowanie po ziemi z prawego skrzydła i nie dał szans bramkarzowi.
Po tej bramce gra się wyrównała i oprócz niegroźnych strzałów gospodarzy w stronę bramki Kuczery, nic się do końca pierwszej połowy nie działo. Piłka głownie znajdowała się w środkowej części gry.
Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:1 dla Kamieniczan.
Druga odsłona rozpoczęła się tak jak kończyła się pierwsza.
Dopiero w 65. minucie aktywny w tym meczu Kamil Ścisłowski zdecydował się na strzał z dystansu. Jego strzał minął słupek bramki gospodarzy. Kilka minut później ten sam zawodnik znów próbował szczęścia z dystansu, ale efekt był taki sam jak poprzednio.
Od 80. minuty Kamieniczanie musieli bronić wyniku w dziesiątkę. Z powodu otrzymania drugiej żółtej kartki ,a w konsekwencji czerwonej, boisko musiał opuścić Wojciech Bolechowski. Mimo tego gospodarze nie wypracowali sobie żadnej stuprocentowej sytuacji ,a mecz zakończył się zwycięstwem przyjezdnych.
W drodze powrotnej w autokarze było bardzo dużo radości. Zawodnicy nie ukrywali entuzjazmu z powodu wyniku jaki osiągnęli. Dzięki temu zwycięstwu Kamieniczanie dalej liczą się o 3. miejsce w ligowej tabeli. Do najniższego stopnia podium w tabeli tracą tylko trzy "oczka". Jutro swój mecz rozegra Sarmacja Będzin, która zajmuje właśnie 3. lokatę. Do końca sezonu zostało już tylko 6 kolejek.
Następny mecz o IV ligowe punkty podopieczni Artura Minkiny rozegrają przeciwko Slavii Rudzie Śląskiej w Kamienicy Polskiej.
Komentarze